We’ve updated our Terms of Use to reflect our new entity name and address. You can review the changes here.
We’ve updated our Terms of Use. You can review the changes here.

Karczma Niedoko​ń​czonych Opowie​ś​ci - Inn of Unfinished Tales

by Barbara Karlik

/
  • Streaming + Download

    Includes unlimited streaming via the free Bandcamp app, plus high-quality download in MP3, FLAC and more.

      25 PLN  or more

     

1.
Jest takie miejsce, w którym czas zatrzymał się jakby na chwilę. Tu opowieści bez początków i końców toczą się i trwają, a żadne wydarzenie nie daje wytchnienia od historii, która toczy sienie chcąc końca. Tam żołdak siedzi, pije wino, jak wszystko w tej Karczmie cierpkie i marzy o byciu kapitanem gwardii. Pod ścianą dziewka stoi, pragnie by ją ktoś wyrwał z tego miejsca i pokochał. Karczmarka chciała wychować dzieci lecz jedyny syn jej nie dożył wieku męskiego. Przed kominkiem siedzi wciąż ten sam minstrel, bez opowieści, bez pieśni oprócz tej, tej jednej… Chodź do tej Karczmy Niedokończonych Opowieści Siądź przed kominkiem i odpocznij wreszcie Napij się cierpkiego wina, zzuj buty z nóg zmęczonych Choć nie zaznasz tu wytchnienia Jesteś z tym pogodzony A w tej Karczmie Niedokończonych Opowieści Wieczór rozkręca się w śpiewach i krzykach Wino cierpkie pozwala zapomnieć Kłamstwo o czynach każdy wybacza By zaistnieć choćby na chwilę Prawdy tutaj nikt nie zapraszał I Ty w tej Karczmie Niedokończonych Opowieści Jaką historię kryjesz w oczach zgaszonych? Za kilka miedziaków Dziewka o twarzy zmęczonej Zwinnymi rekami Uwolni Cię od grzechów niespełnionych Bo w tej Karczmie Niedokończonych Opowieści Każdy pragnie czego chcieć nie może Ten, który porzucił wszystko I pragnie zostać bohaterem Gdy się wreszcie Fortuna doń obróci Nigdy już do tej karczmy nie wróci Tymczasem w Karczmie Niedokończonych Opowieści Wino mąci w łowach, burzy w żyłach krew Ktoś kogoś nazwie łgarzem Ktoś zniewagi tej nie zniesie Minstrel chowa się pod ławą W bójce można zapomnieć o świecie Świt w tej Karczmie Niedokończonych Opowieści Nic nie zmienia lecz zmusza do dalszego trwania Ta historia nigdy sienie kończy Choć jakiegoś chce podsumowania Ty się nigdy z niej nie wyplączesz Nawet śmierć nic tutaj nie zmienia Świt w tej Karczmie Niedokończonych Opowieści Wątek plecie swój nieskończony Minstrel w pieśni bezradnie splątany patrzy na ręce – grają same I nie pokój wkrada się w kości Może karczmy już nie opuścisz Świt w tej Karczmie… … Niedokończonych Opowieści
2.
I wish I was on yonder hill ‘Tis there I’d sit and cry my fill And every tear would turn a mill Is go dté tú mo mhuirnín slán Siúil, siúil, siúil a rúin Siúil go socair agus siúil go ciúin Siúil go doras agus éalaigh liom Is go dté tú mo mhúirnín slán I’ll sell my rock, I’ll sell my reel I’ll sell my only spinning wheel To buy my love a sword of steel Is go dté tú mo mhúirnín slán I’ll dye my petticoats, I’ll dye them red And round the port I’ll beg my bread Until my parents shall wish me dead Is go dté tú mo mhúirnín slán I wish, I wish, I wish in vain I wish I had my heart again And vainly think I’d not complain Is go dté tú mo mhúirnín slán And now my love has gone to France to try his fortune to advance If he e’er comes back ’tis but a chance Is go dté tú mo mhúirnín slán
3.
Składam morzu Małe ofiary Ze szczęścia, smutku Wspomnień i wiary Morze, ach morze Zabierz me smutki Niech odrodzę się Gdzie morski brzeg Morza ach morze Cóż możesz mi dać Spełnię Twoje życzenia Jeśli powiesz czego Ci brak Morze ach morze Zechciej szczęście mi dać Szept fali na piasku Odpowie Ci tak Nie mogę Tobie szczęścia dać Ale zabiorę Te smutki I ukryje wśród morskich fal Bo szczęście sobie Tylko Ty możesz dać Ja zabiorę Twe smutki I ukryję wśród morskich fal Składam morzu Małe ofiary Ze szczęścia, smutku Wspomnień i wiary
4.
(chorus) Lady Moraine, Sylvia Moraine Rudowłosa czarodziejka Wierzba płacząca, tam, gdzie brzeg zielonym okiem zerka. Wśród wzgórz zielonych, gdzie czarny las żyła ta czarownica W świetle księżyca i blasku gwiazd zioła zbiera i znika Dawno nie widział już czarny las jak śpiewa o słońca wschodzie Bo ona kiedy dnieje blask w źródlanej przegląda się wodzie Pełnia księżyca, raz na jakiś czas uwalnia czary elfie na uroczysku nieziemski blask mrok gęsty jak grzywa Kelpie minęło chyba już ze sto lat od tamtej nocy pamiętnej gdy obdarzony czarem driad uwiódł elf czarodziejkę Aeriador z Seelie, książę Sidhe tak się w Moraine zauroczył że kiedy chciała odrzucić go sypnął jej proszkiem w oczy a taki jest pyłu faerie czar że gdy się ze łzą zmiesza w serce się wedrze, rozpali żar spokoju nie zazna dusza Lecz elfia miłość - mgnienie barw na skrzydłach u motyla Aeriador z Seelie, piękny elf nad inna urok rozpyla lecz nie znał on tej potęgi złej co Sylvii sercem miota “Niech cię dopadnie, ach! w chwili tej jak serce niestałe - brzydota” Do królowej elfów Sidhe Aeriador przyszedł zgnębiony “Niech pożałuje dzisiaj ta przez którą żem tak oszpecony” A że te Sidhe to mściwy lud choć Aeriador uleczony w wierzbę zamienią Sylvię Moraine co serce miała zranione Wierzba Moraine, Sylvia Moraine gdy pełnia na niebie, niedługa zza rudych włosów Sylvia Moraine zielonym okiem mruga.
5.
Near Banbridge town, in the County Down One morning last July Down a bóithrín green came a sweet cailín And she smiled as she passed me by. She looked so sweet from her two bare feet To the sheen of her nut brown hair Such a coaxing elf, sure I shook myself To make sure I was standing there. From Bantry Bay up to Derry Quay And from Galway to Dublin town No maid I’ve seen like the sweet cailín That I met in the County Down. As she onward sped I shook my head And I gazed with a feeling rare And I said, says I, to a passerby “Who’s the maid with the nut-brown hair?” He smiled at me, and with pride says he, “That’s the gem of Ireland’s crown. She’s young Rosie McCann from the banks of the Bann She’s the star of the County Down.” At the crossroads fair I’ll be surely there And I’ll dress in my Sunday clothes And I’ll try sheep’s eyes, and deludhering lies On the heart of the nut-brown rose. No pipe I’ll smoke, no horse I’ll yoke Though with rust my plow turns brown Till a smiling bride by my own fireside Sits the star of the County Down.
6.
Śpij maleńka Granio w ciszy tonie trakt Umilkł krok legionów, źli rzymianie poszli w dal Dudziarz gdzieś na wzgórzu, w zamku sali harfiarz gra Śpij i śnij cokolwiek ukochana córko ma. Śpij Igraine, kochana, sensie moich słów Wszystkie Twe przyszłosci przekradają się do snów Wyśnij męża – lorda, zamek tam, gdzie morski brzeg Wyśnij moje wnuki, ukochane dzieci Twe. Każda z możliwości w głowie Twej nawiedza sny Miłość która wielbi lub powodzią zmysłów ćmi Drogi dwie prowadzą do ekstazy i do łez Jako matka, żona, Ty je obie przejdziesz też Śnij o mężu pierwszym, to z Kornwalii wielki lord Da Ci mury, złoto, a Ty nie pokochasz go Teraz śnij Uthera miłość wieczną waszych dusz On w skuni królowej Twój rosnący skryje brzuch Wyśnij swoja córkę, ciemnowłose dziewczę fey Która zgłebi magię, zmąci gierki wyższych sfer Syn Twój mężny niczym Niedźwiedź, rycerski pozna trud Zwany będzie Pendragonem i królewskich wzorem cnót Wyśnij wszystkie drogi i możliwych tysiąc żyć I swą nieśmiertelność w słowach mitów, pieśni byt Moja córko z legend, bard wyspiewa Twoje łzy Mała, słodka Granio, matką Króla będziesz Ty Snij Igraine, malutka wszak niebawem północ już Dość tych bzdur naplotłam pod księżycem – sierpem snów Chociaż w nie nie wierzę to przynajmniej umilkł płacz Wszystko to są głpustwa, a niech sen Twój długo trwa Śpij maleńka Granio, w ciszy tonie noc Koniec moich basni, pocałunek na Twą skroń Dudziarz poszedł w drogę i harfiarza pieśni kres Śpij i śnij kochana i niech sny twe spełnią się.
7.
Od kiedy sięgam myślą Marzyłam zawsze by Elficką mieć urodę I stąd w mych oczach łzy Hobbitką wszakże jestem I to nie zmieni się I wcale nie pomaga Że matka śpiewa że: Tak dobrze być hobbitem I w norce mieszkać swej Uprawiać sobie rzepę I gulasz robisz niej Jak dobrze być hobbitem Spokojne życie wieść I martwić się tylko tym Aby dobrze zjeść Czas mija a ja marzę I złość ogarnia mnie Wszak chciałabym być elfką Jak jedwab włosy mieć Hobbitką jednak jestem Na stopach czeszę sierść I wcale nie pomaga Brata mego pieśń Że dobrze być hobbitem I z norki prysnąć raz Przeżyć swą przygodę W Lothlorien póki czas Jak dobrze być hobbitem I w elfce durzyć się I zawsze mieć na oku To co kręci mnie Czas mija – ja poznaję Chłopaka – taki los We wszystkim mnie wyręcza Gdy narzeczeństwa czas Lecz gdyśmy się pobrali Do garów zagnał mnie I wcale nie pomaga Podśpiewując że Tak dobrze być hobbitem I żonkę miłą mieć Co pierze i gotuje I łóżko grzeje też Tak dobrze być hobbitem W fotelu miękkim tkwić Czytając dobrą książkę Fajeczkę sobie ćmić Tu miarka się przebrała Jak osa chodzę zła Wywijam mokrą ścierką Jak trzeba po łbie dam I wtedy mnie olśniło Być elfem – to nie sen I z piosnki mojej matki Morał wyciągam ten Że dobrze być hobbitem I żyć ze dwieście lat I z wioski się nie ruszać Być z rolą za pan brat Jak dobrze być hobbitem I w norce swojej tkwić Wszak mąż mój nie jest elfem – nie będzie wiecznie żyć.
8.
The trees they grow high, the leaves they do grow green Many is the time my true love I’ve seen Many an hour I have watched him all alone He’s young, but he’s daily growing. Father, dear father, you’ve done me great wrong You have married me to a boy who is too young I’m twice twelve and he is but fourteen He’s young, but he’s daily growing. Daughter, dear daughter, I’ve done you no wrong I have married you to a great lord’s son He’ll be a man for you when I am dead and gone He’s young, but he’s daily growing. Father, dear father, if you see fit We’ll send him to college for another year yet I’ll tie blue ribbons all around his head To let the maidens know that he’s married. One day I was looking o’er my father’s castle wall I spied all the boys aplaying at the ball My own true love was the flower of them all He’s young, but he’s daily growing. And so early in the morning at the dawning of the day They went out into the hayfield to have some sport and play; And what they did there, she never would declare But she never more complained of his growing At the age of fourteen, he was a married man At the age of fifteen, the father of a son At the age of sixteen, his grave it was green Have gone, to be wasted in battle. And death had put an end to his growing. I’ll buy my love some linen and I will make a shroud With every stitch I put in it, the tears they will pour down With every stitch I put in it, how the tears will flow Cruel fate has put an end to his growing. The trees they grow high, the leaves they do grow green Many is the time my true love I’ve seen Many an hour I have watched him all alone He’s young, but he’s daily growing
9.
Gdy Lir kołysał konie swe do snu Grzywami splątanemi brnęły aż po brzeg A on swą pieśnią schylał je do snu I głosem spowalniał koni szalony bieg Wzburzone sztormem konie dęba stają i rżą W galopie pełnym mkną po horyzontu kres Lecz w noc jak ta kołysze je ocean – Lir I w taflę wody konie zanurzają się Gdy Lir kołysał konie swe do snu Uspokojone po dniu ciężkim kładły senne grzbiety A on swą pieśnią schylał je do snu I patrzył jak sen wkrada pod powieki Niech zasną konie lira pieśnią uspokojone Kołyszą się łagodnie w lekkim śnie Niech ucichnie stukot kopyt umęczonych W księżyca blasku – na fali srebrnych lśnień.
10.
To było w piękny majowy dzień Fallla ladli laj laraj Panna szła poprzez lasu cień Falla ladali daj Król i żołnierze jechali przez las Nie widzieli domu przez długi czas Piękna i młoda niczym kwiat Faladidaj Faralaraj Ptaszki śpiewały pięknie tak Faladidaj faladidaj Król się zatrzymał „ach, panno jak kwiat Cóż robisz w tym lesie, samotna tak?” Idę do babki, choć późno już Król rzekł „ tak niebezpiecznie tu” Piękna i młoda niczym kwiat Ptaszki śpiewały pięknie tak Zamek wspaniały mam, wiec chodźmy doń Rzekł król i ujął panny dłoń Pod jednym warunkiem ja zgodzę się Co między nogami masz zobaczyć chcę Piękna i młoda niczym kwiat Ptaszki śpiewały pięknie tak Król się spłonił i z konia zsiadł I choćby przemocą chce pannę brać Wskoczyła na konia zwinna jak lis Król szybko się spostrzegł że podły to trik Piękna i młoda niczym kwiat Ptaszki śpiewały pięknie tak Żegnaj mój królu, tyś hojny dla dam Coś miedzy nogami miał teraz ja mam I pojechała sobie precz Za siedem gór i siedem rzek Piękna i młoda niczym kwiat Ptaszki śpiewały pięknie tak
11.
Uwodzenie 01:30
Spojrzenie zza firanki rzęs Zalotny uśmiech, perlisty śmiech Ramię styka się z ramieniem mówi jego imię, jest już uwiedziony Odgarnia kosmyk, co na jej twarzy uśmiecha się, słowa swoje waży więzi ją ciepłym swym spojrzeniem nić jak włókno pajęcze, jest już uwiedziona Taniec palców wokół siebie, spojrzeń głebokich iskry płyną poprzez skórę, bicie serc szalonych oddala sie od niej, ona rusza spłoszona odda wiele by nie pękła nić, jest już uwiedziona Już za ręce sie trzymają, zapach skóry odurza Każde słowo jest jak strzała co wprost w serce uderza Ona lekko się pochyla, on jest już stracony usta do ust się zbliżają, jest już uwiedziony W tym momencie będą trwać trzy wieczności i trochę zanim upadną gwiazdy, noc zapłonie kolorem zanim ich uczucie w świata pójdzie cztery strony to zatrzyma się chwila, czas jest uwiedziony
12.
Codziennie, gdy mijamy się odwracasz wzrok Jak byś chciała umknąć przeznaczeniu I codziennie trącam Cię ramieniem, wbite w ziemię spojrzenie Nie słyszę nawet Twego głosu Jeśli w życiu tym nie spotkamy się Może wreszcie dane będzie nam je przeżyć Bo jeśli nie wybuchnie credo naszych serc Może szczęście dane będzie nam I codziennie gdy mijamy się odwracasz wzrok Bo spojrzenia są płomieniem, który parzy I codziennie brzemię to dźwigamy Tym razem może nic się nie wydarzy Nie chcę być Twoim Romeem w życiu tym Nie chcę być Twoją Heloizą Jęsli znów zaplączemy się w legend tamten rytm Czas zbyt krótki spali nas na próżno I codziennie gdy mijamy się ratujesz mnie Odwracając wzrok i idąc wreszcie dalej Nie dany jest nam legend wielki wzlot I upadek w najczarniejsze otchłanie Niech obędzie się to pokolenie Bez naszego cierpienia Może wreszcie będzie szansa Na codzienny chleb i dzieci Może wreszcie będzie szczęście i czas żniw I codziennie gdy mijamy się Jestem innym kimś niż świat chce
13.
A Shíle bhán na bpéarlai a chéad-shearc nár fhulaing gruaim D’fhág tu m’intinn buartha, id’dhiaidsha ní bheidh mé buan Muna dtige tú do m’féachaint, ‘s éalú liom fá ghleannta cuain Beith cumha is tuirse id’dhiadh orm, is beidh mo chroí chomh dubh le gual Tugtar chuighainn na fíonta agus liontar dhúinn an ghloine is fearr Muna bhfaghad fhéin cead sínte le minchnis as bhrollaigh bháin. A phlúr is gile is is mine ná an síoda is ná clúmhach na n-éan, Is buartha tuirseach ‘bhimse nuair a smaoinim ‘bheith ‘searúint léi. Dhá mbeinnse fhéin is mínchnis caoinmhéar an bhrollaigh bhreá I ngleanntán aoibhinn aerach ó thitim oíche go n-éireodh lá Gan neach ‘bheith ‘n ár geoimhdeact ach cearca fraoigh nó an coileach feá ‘S go mbeadh greanna gan cham im’ chroí istigh do Shíle Ní Chonnalláin

about

"Karczma Niedokończonych Opowieści” (”Inn of Unfinished Tales”) is Barbara’s second CD. It consists of magical tales which will lead you through the realm of fantasy, history, legend and myth. Published in 2010.

credits

released December 29, 2021

Recorded in DB studio Jarocin
Album art Monika Goldszmidt
Digital arrangements Bhodan Błażewicz

license

Some rights reserved. Please refer to individual track pages for license info.

tags

about

Barbara Karlik Poznań, Poland

Harpress and songwriter from Poland. Plays an Early Gaelic Harp, an instrument which was popular in Ireland and Scottish Highlands from 10 up to 19 century. She blends her own songs with historical music, folk, filk and handful of covers.

For physical CDs contact me through my webpage!
... more

contact / help

Contact Barbara Karlik

Streaming and
Download help

Report this album or account

Barbara Karlik recommends:

If you like Barbara Karlik, you may also like: